wtorek, 27 sierpnia 2013

wakacje '13

Stało się to czego się obawiałam od początku, blog nie żyje. Nawet ja tu nie zaglądam. Szkoda, lubiłam tu pisać, może znowu zacznę? Nie wiem sama... Idę do liceum. Boje się trochę, ale po to jest życie, żeby poznawać nowe rzeczy :)Wakacje się kończą, to chyba były najkrótsze wakacje w moim życiu. Dziwnie mi tak będzie, idę do szkoły, której jeszcze pół roku temu kompletnie nie brałam pod uwagę, ale nic nie dzieje się przypadkiem. 



Cudne i daje do myślenia ;)

piątek, 23 listopada 2012

...

Pierwsze w tym roku szkolnym, oficjalne lekarskie zwolnienie już mam. Od środy. Do końca tygodnia. Dawno mnie tu nie było, z braku czasu. Próbne itd. itp. Ale teraz sobie myślę, że w sumie coś by wypadało napisać :) Więc piszę. Za niezbędne do chorowania rzeczy uważam czekoladę miętową, pyszną, ciepłą kawę z cynamonowym cukrem, posypaną kawałkami czekolady, kocyk, laptop, miękki szalik, tzw. 'fuzzy socks' i oczywiście- chusteczki do nosa :D. Z takim wyposażeniem mogłabym spędzać każdy zimny, jesienny (prawie zimowy dzień).  Szczerze, bardzo cieszyłam się z otwarcia Bath & Body Works w Warszawie, ale trochę jestem zawiedziona, że nie było jesiennych kosmetyków. Może zimowych też nie będzie? :c przykre, ale co poradzić. Tak więc dodam jeszcze zdjęcia (:






zdjęcia skarpet nie dodaje, bo żal troche XD

czwartek, 1 listopada 2012

cisza

Lubię, kiedy pada deszcz, kiedy za oknem jest szaro, lubię wracać do domu przemoczona do suchej nitki, lubię chodzić po ciemku, nawet sama. Tak już mam. Ciszę też lubię. Nawet bardzo. I lubię takie dni jak ten. Nie trzeba się spieszyć ani robić żadnych zakupów, bo przecież wszystkie sklepy zamknięte. Można spokojnie myśleć. O wszystkim i o niczym. Siedzę sobie, tylko ja, książka, czekolada i kot. W pokoju ciepło i unosi się zapach palącej się jabłkowo-cynamonowej świecy.




Ale bym pojechała do tych Stanów jeszcze raaz, muszę pomęczyć trochę tatę :P













sobota, 27 października 2012

zima?

Co się stało? Zawsze gdy słyszę to pytanie, na usta ciśnie mi się głupawe powiedzonko 'Wiadro oknem wyleciało.'. Cóż poradzić. Ale tak poważnie, co się stało? Wstaję rano, ok. 9, jakoś dziwnie jasno za oknem, patrzę a tam śnieg. Szok. Według zazwyczaj nieomylnej prognozy pogody w moim telefonie miał padać śnieg z deszczem, a tu jakiś atak zimy :) to nawet fajnie, że w weekend. Pewnie do poniedziałku się rozpuści :) ale we wtorek znowu ma padać. najbardziej szkoda mi kwiatów, bo np. pelargonie jeszcze nie skończyły kwitnąć, a już zostały przykryte warstwą zimnego białego puchu. :)









piątek, 26 października 2012

Dawno mnie nie było. Znowu. Czy to dobrze, czy to źle to za bardzo nie wiem. Kilka kluczowych słów ostatnich tygodni: Szkoła, jesień, zimno, weekend. Noo i jutro ma padać śnieg. Z deszczem, ale. a we wtorek sam śnieg. ale się rozpuści. wiem, nikt nie mógł przeżyć bez tych informacji. A tak w ogóle, wchodzę sobie na bloggera, a tu równo 400 odwiedzeń/odwiedzin (?) mojego bloga. miło, nie powiem. :) Pod spodem kilka jesiennych zdjęć. Szkoda, że złote liście są tak krótko na drzewach, a później gnijące i deptane zalegają na chodnikach i ulicach. To przykre.







niedziela, 7 października 2012

:)

Od zawsze wiadomo, że dom to nie tylko budynek. Żeby powstał prawdziwy dom potrzebni są ludzie i przedmioty darzone przez nich sentymentem. Osobiście uważam, że dom bez zwierząt również nie zasługuje na miano prawdziwego domu. Nowoczesne wnętrza mają w sobie coś, co nas pociąga, ale na pewno nie są przytulne. A dom musi być przytulny. Dom to miejsce, do którego zawsze chce się wracać, za którym się tęskni. To miejsce, w którym po ciężkim dniu można odpocząć, założyć stary dres i niczym się nie przejmować. W domu zawsze czeka ktoś z kim można porozmawiać, ktoś kogo można pocieszyć lub przypadkowo zasmucić. Dom to mały, prywatny świat. Każdy dom ma swoje tajemnice, które znają tylko domownicy. Jest świadkiem codziennych kłótni, małych i dużych radości, wzruszeń, wysłuchuje wszystkiego, co mieszkańcy powiedzą, czy do kogoś, czy nawet do siebie. W każdym domu są przedmioty nadające klimat. Mogą to być stare zdjęcia, zabytkowy zegar pradziadka albo całkiem nowe rzeczy udające antyki :) Obowiązkowo musi być kominek. Kominek, przy którym zbiera się cała rodzina.













poniedziałek, 1 października 2012

Lublin

Wczoraj rano, ok. 10 pojechaliśmy do Lublina. Celem naszej podróży było odnalezienie grobu, a konkretniej- grobu pradziadka mojego taty. Problem był spory, ponieważ cmentarz jest ogromny i bardzo ciasny, a my mieliśmy tylko 40 letni świstek papieru z numerkiem alejki. Alejki nie były w żaden specjalny sposób oznakowane, ale po ok. 40 minutach poszukiwania odnaleźliśmy i prapradziadka i żonę pradziadka :) Później nie wiem nawet z jakiego powodu ani kiedy, podjęliśmy decyzję, żeby pojechać na Majdanek. Zwiedziliśmy obóz koncentracyjny. Zrobił na mnie ogromne wrażenie, w ciszy przeszłam przez cały, łącznie chyba ze 4 km. Idąc minęliśmy izraelską wycieczkę, mniej więcej w moim wieku, chłopcy szli przejęci, dziewczyny też, niektóre płakały. Wyglądało to niesamowicie, wszyscy ubrani na biało, niosący widoczną z daleka flagę Izraela. Później pojechaliśmy na starówkę, załapaliśmy się na Mszę Św. w katedrze, a potem poszliśmy do żydowskiej restauracji Mandragora. Jedzenie było pyszne, klimat niesamowity. Trochę jak w innych czasach. Bardzo przyjemnie, ciepło, w półmroku, generalnie- przytulnie. Do domu wróciliśmy ok. 23, więc nic nie robiłam już do szkoły tylko poszłam spać. I dziś 2 nieprzygotowania poszły, z tej właśnie okazji :P Ale mimo wszystko Lublin bardzo mi się podobał i chętnie jeszcze kiedyś się tam wybiorę. :)